szary
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szary. Pokaż wszystkie posty
Galeria na ścianie w salonie

Galeria na ścianie w salonie


Kilka tygodni temu pytałam Was tutaj o zdanie w tym temacie. Pusta ściana w salonie jakoś do mnie nie przemawiała i choć było jaśniej dzięki bieli to nadal byłam przekonana, że to właśnie galeria, którą sobie w głowie uradziłam, powinna się tu pojawić. 

Zainspirowałam się pewnym zdjęciem, chciałam, żeby było biało-czarno-szaro z dodatkiem drewna. Elementy tej galerii zbierałam miesiącami i powoli przygotowywałam się do tego projektu ale w głowie był tylko zarys, coś widziałam, ale nie miałam konkretnego pomysłu jak to rozwiesić. W ubiegłą sobotę przyszedł ten dzień, kiedy poczułam, że powinno sie udać, rozłożyłam wszystko na podłodze, przymierzałam, kombinowałam biegając od prania do gotowania, mieszając w międzyczasie pyrkający dżem truskawkowy, wskakując co chwilę do pokoju, żeby coś zmienić i przestawić, a potem wracałam do kolejnych domowych obowiązków. Było intensywnie, pracowicie, na szczęście mąż po całym dniu malowania domku dziewczynek powiesił wszystko ... skończyliśmy grubo po północy. Czy się udało? Efekty przedstawiam poniżej.

Galeria łączy wszystko co kocham najbardziej czyli ulubione kolory, czarno-białe fotografie, metalowy szyld, typografie, drewno. Kolorystycznie zgrywa się z pozostałymi elementami wystroju w salonie i mimo, że na ścianie jest też cegła i otwór, moim zdaniem bardzo ładnie się tutaj wpasowała. Nadała pazura, charakteru i klimatu. 


Nierównomierność, brak symetrii, nieregularny zarys, ramki w różnych kształtach i kolorach, różne tła dla zdjęć i typografii to efekt zamierzony. Niby wszystko z innej parafii a jednak zgrywa się ze sobą za pomocą kolorów. Taka galeria to projekt otwarty, pozwala dodawać, odejmować i zamieniać elementy w razie potrzeby, dla mnie dodatkowo jest właśnie taka, jaką sobie ją wymarzyłam.


Skąd wzięły się te wszystkie elementy? Zacznijmy od ramek, część z nich kupiłam jako nowe, zbierałam, gromadziłam, leżały i czekały cierpliwie na ten czas. Sporo z nich jeszcze leży, bo jest kilka ścian, na których co nieco chciałabym jeszcze powiesić. O dziwo trudno jest kupić szare ramki, jakoś nie spotkałam fajnych i ładnych, więc sama sobie takie zrobiłam. Zmieszałam białą i czarną farbę, żeby uzyskać pożądany odcień szarości i pomalowałam białe ramki, w których kiedyś wisiały tutaj nasze zdjęcia. 

Ciężko również o ramki drewniane, są albo drogie czy grube, albo ich odcień jest niezbyt ładny, tutaj miałam spory problem, bo w sobotę kiedy zabrałam się za ten temat, miałam tylko jedną, małą, kwadratową ramkę. Był w niej obrazek z Ikea, kupiliśmy go na etapie budowy, bo tak już chciało nam się wykańczać nasze kąty i zamieszkać, a wtedy do tego była jeszcze długa droga. Na szczęście obrazek dało się wykorzystać i całe szczęście, bo bez tej ramki nie byłoby tego efektu. 

Jedna drewniana ramka to wciąż dla mnie za ma mało, żeby osiągnąć to co chciałam, więc wpadłam na pomysł, aby jeden plakat zawiesić na wieszaku do ubrań. Znane i lubiane rozwiązanie, które chciałam wykorzystać od dawna tylko nie wiedziałam jak i gdzie. Z pomocą przyszedł mi również piękny, drewniany wieszak w kształcie dużej kropki (można używać jako uchwyt do mebli), który kupiłam kiedyś na wyprzedaży. A na koniec pobiegłam do łazienki i drapnęłam literkę A (jak Ala i Asia ;)). Chciałabym tutaj jednak coś jeszcze może zmodyfikować z tymi literkami, ale to nie teraz.


Najdłużej wyczekały się chyba czarno-białe fotografie, które przyjechały do nas od wspaniałej i niezwykle uzdolnionej artystycznie Agnieszki z bloga Agnetha.home (tej Pani nie trzeba Wam już chyba przedstawiać). Szkoda, że Aga nie sprzedaje już swoich zdjęć, bo byłoby z czego wybierać. Ja po prostu kocham czarno-białe zdjęcia! Zresztą uwielbiam bloga Agi, Jej produkty, zdjęcia i stylizacje. Część z tych zdjęć już wisi w korytarzu na dole od dłuższego czasu, ale z uwagi na moją powolność w realizacji wszystkich pomysłów, pozostałe grzecznie sobie leżakowały aż do ubiegłej soboty. 

Szyld upatrzyłam sobie kiedyś w innym wspaniałym miejscu w sieci, Myszkowiec bo o nim mowa, cudeńka można upolować (na moje szczęście, bo sama kiedyś uwielbiałam buszować po pchlich tragach, komisach i SH, ale z braku czasu niestety od dawna już się w takich miejscach nie pojawiam). Myślałam i myślałam, zbierałam się jak przysłowiowa "sójka za morze" i w końcu szyld kupił ktoś inny (nawet wiem kto ;)).  Ostatnio jednak, zupełnie niespodziewanie ustrzeliłam go na Westwing! Nawet nie wiecie jak się ucieszyłam, oczom nie wierzyłam szczególnie, że weszłam tam naprawdę przypadkowo!

Typografie z kolei zakupiłam kilka tygodni temu w TK Maxx, pisało o tym kilka koleżanek blogowych. W sumie to nie planowałam tego zakupu, myślałam, że kupię jakieś inne plakaty, może część wydrukuję lub zrobię po prostu sama. Kiedy byłyśmy w galerii na zakupach, wstąpiłam przy okazji do sklepu i oczy mi zabłysnęły kiedy zobaczyłam, że te zestawy tam są! To takie zestawy do tworzenia własnych galerii, zawierające różne typografie i obrazki w różnych kolorach, rozmiarach i układach.



Czasami moje aranżacje są dziełem przypadku i to wcale nie tylko ja mam najlepsze pomysły. Wyobraźcie sobie, że bardzo często nasza mała rusałka Asia przestawia mi coś podczas swoich zabaw i udaje Jej się nieraz strzelić w 10tkę. Tak było np. z tymi drewnianymi domkami, ja postawiłam je na parapecie w wykuszu, a Ona przestawiła je do tego okienka. To już był pierwszy krok, który mi się spodobał, a innym razem złączyła je ze sobą i uznałam, że naprawdę fajnie to wygląda ;)

Z kolei czarny stołek-drabinka został sobie tutaj, bo po prostu używaliśmy go podczas wieszania i tak mi spasował, że postanowiłam go na razie zostawić w tym miejscu ... więc jakby ktoś pytał to odpowiadam, że wszyscy domownicy tutaj mają coś do powiedzenia ;)



Dla przypomnienia poniżej zdjęcie całkowicie pustej ściany oraz zdjęcie, które mnie zainspirowało dawno temu i zawsze przeglądając inspiracje w sieci, po prostu zatrzymywałam na nim swój wzrok :)


źródło: Pinterest, Bloomingville AW 2013
Na koniec jeszcze chciałabym napisać o jednej istotnej sprawie, bo zakładam, że znajdzie się grupa osób, które będą pisać znowu negatywne komentarze odnośnie "angielskich napisów". Otóż Kochani nie widzę w tym nic złego, wręcz uważam, że posiadanie w domu dekoracji, które zawierają napisy w j.angielskim w żadnym stopniu nie ma nic wspólnego z kulturą narodową, zaśmiecaniem naszego języka czy brakiem szacunku dla kraju, w którym żyjemy. To tylko element dekoracji wnętrza i nie rozumiem dlaczego niektóre osoby chcą robić wokół tego taki szum? Poza tym żyjemy w czasach kiedy znajomość j.angielskiego jest powszechna, podróżujemy dużo, zwiedzamy inne kraje, używamy tego języka na co dzień w pracy. Ja sama posługuję się angielskim codziennie, moje obie córki uczą się w szkole prywatnej, więc ten język jest nam również bliski. 
Muszę przyznać, że dzisiaj to Was chyba zanudziłam, nie dość, że zdjęć dużo to jeszcze tekst taki długi. Jeśli dotrwaliście do końca to chciałabym Wam jeszcze gorąco podziękować za to, że jesteście, zaglądacie, piszecie do mnie wspaniałe maile i wiadomości na czatach, komentujecie i tutaj i na FB czy IG. Naprawdę utzymujecie ten blog przy życiu, bo chwile zwątpienia odnośnie jego prowadzenia pojawiają się bardzo często, a to właśnie dzięki moim Czytelnikom wciąż dostaję kopa do tego, żeby nadal dla Was pisać o tym co mi w duszy gra ;)
Ściskam
Iza
 
Typografie - TK Maxx
Metalowy szyld, drewniana litera - Westwing.pl
Czarno-białe fotografie - Agnethahome.pl 
Kapelusz, drabinka - Ikea
  
Dziergane pufy - uzupełnienie

Dziergane pufy - uzupełnienie


Dzisiejszy post jest trochę wynikiem moich obserwacji. Przez długi okres pisałam bloga głównie pod wpływem tego co na bieżąco działo się u mnie w temacie dekoracji i zmian w naszych wnętrzach, ale to nie wszystko. Wreszcie zrozumiałam, że oprócz pokazywania co tam nowego przestawiłam albo przemalowałam, powinnam też odpowiadać na Wasze zapotrzebowanie. 

Zauważyłam ostatnio, że post o dzierganych pufach nadal cieszy się dość dużą popularnością, a tak się składa, że mam w tym temacie trochę dodatkowych informacji.

Jak już słusznie część z Was zauważyła, kilka tygodni temu pufy znowu pojawiły się w Biedrze. Ja jakimś dziwnym trafem ominęłam tą wiadomość, ale na szczęście na czas się opamiętałam!

Dostępne były 4 kolory: granat, żółty, brąz i szary ale z tego co mi wiadomo to po jednej sztuce z każdego koloru w każdym sklepie. Tak, właśnie szary (!!!). Nie trudno zauważyć, że ja właśnie uwielbiam ten kolor, w dodatku chciałam koniecznie jedną do pokoju Asi. Pokój co prawda jeszcze nie jest gotowy w pełni, więc zabrałam pufę do salonu (tam, gdzie są pufy zakupione wcześniej w Houzee.pl) i postanowiłam je porównać. Być może Wam się to przyda, bo zakładam, że mogą się jeszcze raz na jakiś czas pojawiać w sprzedaży skoro cieszą się takim zainteresowaniem.




Jasno-szara jest z Biedry, a ciemna z Houzee.pl. Mają taki sam splot, ale zdecydowanie sznurek pufy z Biedry jest lepszej jakości, nie ma żadnych węzłów, wystających nitek. Dla przypomnienia, jasno-beżowa, którą zobaczycie na zdjęciach poniżej ma kilka widocznych węzłów, a sznurek jest brzydko odbarwiony w wielu miejscach.



Nietrudno też zauważyć, że pufa z Biedronki jest trochę większa i bardziej okazała. Nie porównuję na razie odkształcania, bo na początku wszystkie są takie same.




W beżowej pufie (Houzee) dość widoczny jest materiał pod spodem czyli ten, w którym znajduje się wypełnienie. Gdyby kolor był lepiej dobrany to z pewnością wyglądałaby bardziej korzystnie.




Reasumując powiem tak, pufa z Biedronki podoba mi się dużo bardziej niż te zakupione wcześniej przez portal Houzee.pl. Gdybym miała drugi raz możliwość wyboru to na pewno nie kupiłabym tej beżowej, bo w tej chwili jakością znacznie odbiega od dwóch pozostałych. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jest to niska półka cenowa i za taką cenę w zasadzie można przełknąć takie mankamenty.



Idąc w temacie dalej, trzeba by jeszcze dla porównania sprawdzić dostępne na rynku pufy robione ręcznie. Sama miałam aspiracje, żeby sobie takie zrobić, ale to jednak na obecną chwilę za trudne dla mnie. Wciąż jednak wierzę, że uda mi się nauczyć, bo chciałabym wydziergać sobie dywanik do sypialni.

Przykładowe pufy, jakie znalazłam w sieci, sprzedawane głównie w sklepach DaWanda, Pakamera, Decobazaar. Tutaj nie ma się do czego przyczepić, bo to ręczna robota, idealny splot, lepsza jakość sznurka oraz wiele możliwości co do kształtu, koloru, wymiarów i rodzaju splotu. 

Idąc po kolei od strony lewej od góry:
https://www.decobazaar.com/manufaktura-splotow
https://pl.dawanda.com/product/68893239-Puf-dziergany-ze-sznurka
https://pl.dawanda.com/product/75921511-Pufa-Natural-Beszz-zamowienie-specjalne
https://pl.dawanda.com/product/78067687-Dziergana-pufa
https://pl.dawanda.com/product/78852795-Pufa-dziergana-Zatrzymaj-czas-usiadz-i-odpocznij
https://pl.dawanda.com/product/79074487-PUFA-PLECIONA-DZIERGANA-DRUTACH-ZE-SZNURKA



Mam nadzieję, że tym postem udało mi się uzupełnić brakujące informacje w tym temacie. Zachęcam również do przeczytania posta Kasi z Conchita Home, która też pisała o pufach jakiś czas temu.

Pozdrawiam ciepło
Iza
Biała boazeria + tapeta w kratkę

Biała boazeria + tapeta w kratkę


Biel i szarości to zdecydowanie moje najbardziej ulubione kolory dlatego za każdym razem kiedy pojawiają się u nas kolejne połączenia tych barw, przekonuję sie jak doskonałą tworzą bazę.

Do tej pory pokazywałam korytarz na dole, gdzie biała boazeria połączona jest z szaro-beżową farbą, a tym razem korytarz na górze, którego nie było jeszcze na blogu. Tutaj również zdecydowaliśmy się na białą boazerię, ale na ścianie nad boazerią jest tapeta.




W sumie to miała być inna kratka, bardziej tradycyjna, ale ta trafiła się całkiem przypadkowo. Kupiliśmy jeszcze inne tapety, żeby móc przymierzyć i się zastanowić, a potem były dylematy, bo pepitka też fajnie się komponowała. Na profilu FB pytałam nawet Was o poradę ;)




Myślę, że to był dobry wybór. Pepitka na pewno bardziej by się odznaczała, ale znając siebie, nie wytrzymałabym z nią długo. Ta krata z kolei taka trochę kuchenna na pierwszy rzut oka, kojarzy mi się z ceratowym obrusem ;), ale bardzo mi się podoba w połączeniu z białymi dechami!




Dechy zakupione w markecie budowlanym, docięte na wymiar i pomalowane na biało farbą do drewna i metalu. Listwa wieńcząca to majstersztyk mojego M. czyli połączone ze sobą 3 różne listewki tak, aby tworzyły coś w rodzaju mini-gzymsów. Zależało mi na tym, żeby można było coś postawić, oprzeć jakiś fajny szyld czy fotografię.




Nie mogę sobie tylko darować, że 6 lat temu nie olśniło mnie odpowiednio w zakresie podłóg i drzwi, a byłoby tak pięknie ...

Te obrazki to tylko przymiarki, mam już w głowie plan na tą ścianę. A jeśli chodzi o lampy to oryginalne są białe, ale te przemalowaliśmy na szary, żeby bardziej się odznaczały. Mamy jeszcze 3 sztuki na przeciwległą ścianę. Te właśnie zostaną białe, bo ściana z kolei będzie szara. Mam nadzieję, że całość stworzy fajny efekt i będzie ze sobą ładnie współgrać.

Te kinkiety w kształcie gzymsów kupiliśmy dość dawno, ale gdybym ich teraz nie miała, z pewnością wybrałabym kinikety od Zorki Factory, bo jak już zapewne wiecie lampy w stylu industrialnym podobają mi się bardzo. 








Iza

Porady wnętrzarskie - biała kuchnia z szarymi dodatkami

Porady wnętrzarskie - biała kuchnia z szarymi dodatkami


Uświadomiłam sobie ostatnio, że dawno nie było na blogu kuchni, a widzę, że wciąż jednak zaglądacie w poszukiwaniu właśnie inspiracji w tym temacie.

Postanowiłam więc odświeżyć temat co nieco i pokazać Wam kuchnię w obecnej, już trochę zimowej odsłonie, ale opisać też kilka dość istotnych kwestii, na które moim zdaniem dość dobrze zwrócić uwagę przy planowaniu.






Lodówka - kupiliśmy Boscha do zabudowy, przepłaciliśmy kilkaset złotych licząc na dobrą jakość znanej marki. Dzisiaj mogę powiedzieć, że to był błąd z dwóch powodów. Marzyliśmy o side by side, żeby mieć wystarczająco dużo miejsca, ale było nam szkoda filaru, który jest obłożony płytką ceglaną. Tutaj w ciągu szafek kuchennych taka lodówka by się nie zmieściła, ale przy filarze spokojnie. Jakoś nam to nie pasowało, a teraz żałujemy. Jeśli chodzi o jakość tej konkretnej lodówki, pozostawia wiele do życzenia. Nie da się jej załadować na full, a najlepiej, żeby była prawie pusta. W przeciwnym wypadku na półkach w tyle zbiera się woda i wszystko jest mokre. Serwis był, sprawdził, wszystko jest w porządku. Po prostu te lodówki tak mają, teraz robi się szklane półki, obieg powietrza jest słabszy i niestety nie da się nic na to poradzić.

Szafki górne - już kiedyś o tym pisałam, że ten uskok pomiędzy szafkami to nasz błąd w planowaniu. Zastanawiam się czemu nas tak zaćmiło ... O niebo lepiej wyglądałby ciąg szafek o tej samej głębokości. Żałuję również tych półek bocznych. Gdyby szafki były na prosto do ściany z oknem to byłoby bardziej przejrzyście. Niby fajnie, bo można ustawiać sobie fajne dekoracje, ale jednak wersja przestronna jakoś lepiej do mnie teraz przemawia.




Fronty - marzyłam o nich od samego początku i nadal mi się podobają. Może odcień wolałabym bardziej zimny, bo ten jednak jest taki śmietankowy, ale poza tym uważam je za ponadczasowe.

Blaty drewniane - są użytkowane w stopniu intensywnym, nie mamy żadnych problemów ani ograniczeń. Blaty zostały zaolejowane i tylko taki sposób uważam za słuszny, bo przynajmniej powierzchnia jest matowa. Kolor niestety nie należy do najpiękniejszych, bo jestem niecierpliwa i uparłam się na "już", a w sprzedaży nie było dębu i wzięłam buk. Po prostu sprzedawca nie powiedział mi o tym, że buk nie ciemnieje tak samo jak dąb. Dąb z biegiem czasu nabiera szlachetności, a buk pomarańczowieje :(








Barek - i tak i nie. Jest to naprawdę świetne rozwiązanie, bo cały czas ktoś może siedzieć blisko osoby krzątającej się w kuchni, a dodatkowo oddziela część kuchenną od jadalni i pozostałych pomieszczeń, ale jednak mimo wszystko zamyka bryłę i powoduje, że kuchnia robi się dość mała. Nie jest ciasno, bo wszystko jest w zasięgu ręki i łatwo dostępne, ale patrząc z boku chciałoby się widzieć więcej przestrzeni zwłaszcza, że cała kuchnia z jadalnią to całkiem pokaźny metraż.






Starałam się poruszyć najbardziej newralgiczne tematy moim zdaniem, ale wiem, że pewnie pytań jest jeszcze wiele. Piszcie, postaram się odpowiedzieć i pomóc.

Uprzedzając pytania, gdyby ktoś nie znał, nie wiedział, fronty, blaty, piekarnik i kuchenka mikrofalowa są z Ikea.


***

Kochani, to tyle na dzisiaj, zbieram się do spania, bo późno już trochę ;) Zachęcam Was do zapisywania się w Wielkiej zabawie organizowanej wspólnie z Rosenthal. Konkurs #Święta z designem rozpoczął się w Mikołajki i potrwa do 16.12. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie "Jak pachną Twoje Święta?". Ale to na moim blogu, a na pozostałych, zaprzyjaźnionych blogach są inne pytania i te same nagrody, można brać udział we wszystkich :) Do wygrania wspaniałe nagrody. Więcej szczegółów tutaj i tutaj.

Pytaliście o drugą niedzielę Adwentu, więc szybciutko jeszcze odpowiadam. W drugim kapciochu były zestawy do robienia kartek swiątecznych. Jak zwykle zabawa była niezapomniana, każdy starał się zrobić coś niepowtarzalnego i pięknego.

Trzymajcie się ciepło!
Iza
Home office part 2

Home office part 2


Wiecie już przecież, że ze mnie niecierpliwy typ, dlatego mimo, że decyzja czy nad biurkiem półka czy tablica czy też bez nie zapadła to zabrałam się jednak za klecenie kącika, no nie wytrzymałabym.

Zamiast się zastanawiać gdzie wbić gwoździa czy wywiercić dziurę, po prostu zrobiłam kompozycję, która będzie pewnie zmieniać się w miarę pomysłów i potrzeb ;)

Nad biurkiem powiesiłam grafikę i zdjęcie od Agi z Agnetha Home, tej Kobiety przedstawiać chyba nie trzeba ;) Mam jeszcze w zanadrzu kilka sztuk, bo zdjęcia kupiłam u Agi hurtowo, a w prezencie dostałam typografie.

Kupiłam kosz z HM Home! Pisałam Wam, że miałam go w rękach już kilka razy, ale nie miałam wcześniej konkretnego przeznaczenia.




Zdecydowałam, że na obecną chwilę biurko zostanie, bo trochę kosztowało, a poza tym pomieści sporo moich przeróżnych gratów, które do tej pory trzymałam u siebie w garderobie.




Drabina nadal zostaje, bo jest na razie dla niej miejsce, po drugie uważam, że fajnie się komponuje, a regał wciąż pod znakiem zapytania, ze względu na stałe mocowanie do ściany i problem z dostępem do skrzynki rozdzielczej.







Białe, drewniane pudełko to prezent od męża, zrobił mi niespodziankę któregoś dnia. 
A pudełko, jak to zwykle u nas bywa, leżało sobie gdzieś w piwnicy niepotrzebne, więc pomalował i położył mi na biurku a ja dopisałam napis :)













Moppe na razie w wersji oryginalnej, ale ostatnio u Oli z decorolka kupiłam uchwyty i mam w planach jakieś malnięcie (tylko nie wiem jeszcze na jaki kolor) i zamontowanie uchwytów ...




Ja jestem zadowolona z efektu, gdyż udało mi się w miarę szybko go osiągnąć, nie były też potrzebne żadne inwazyjne zmiany. Oczywiście jak to ze mną bywa, z pewnością to miejsce będzie ewaluowało w miarę upływu czasu. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)


Na koniec jeszcze się pochwalę, że udało mi się w tym roku dołączyć do grona blogerów, którzy w dniach 11-12 października wezmą udział w MEETBLOGIN podczas Łódź Design Festival :) :) :)


http://interiorsdesignblog.com/meetblogin/


Szczegółowe informacje możecie znaleźć po kliknięciu na baner, jest tam lista uczestników oraz cały plan na te dwa dni. Niektóre ze spotkań będą otwarte dla pozostałych uczestników targów, więc być może ktoś z Was również się tam wybierze :)

To tyle na dzisiaj Kochani!
Jesteśmy Mistrzami Świata w siatkówce Brawoooo!!!


Home office

Home office


 czy jak kto woli kącik biurowy, gabinet, pracownia ... 

Dzisiaj tylko mała zapowiedź tego co się dopiero tworzy. Wiem, że długo nie piszę i pewnie zastanawiacie się co się dzieje dlatego pomyślałam, że jednak zmobilizuję się i pokażę Wam nad czym ostatnio pracuję w wolnych chwilach.

W zasadzie ostatnio dużo się pozmieniało również w innych pomieszczeniach, ale nie jestem w stanie ukończyć tych wszystkich projektów i zrobić zdjęć, bo obowiązki szkolno - przedszkolno - domowe w połączeniu z chorobami skutecznie mi to uniemożliwiają.

Pierwsze przymiarki w tym pokoju pokazywałam tutaj.

Od kilku dni to miejsce zaczyna nabierać już bardziej wymarzonych kształtów, a to wszystko za sprawą porządków w pokoju Asi. Zebrałam się do nich w sobotę dwa tygodnie temu i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo udało mi się trochę uspokoić i uporządkować przestrzeń.

Dzięki temu mogłam wszystkie przybory do malowania i pisania, puzzle i gazetki przenieść do nowego biurka naszej przedszkolaczki, które wreszcie stanęło w Jej pokoju, a sama zająć się aranżacją kącika biurowego ;)




Poniżej pokazuję rzeczy, które chciałabym jeszcze zakupić, ale jak to ze mną bywa być może zmienię decyzję jeszcze w miarę upływu czasu ;)




Drabina budowlana na razie stoi, ale wolałabym jednak na jej miejsce regał, który jest świetnym połączeniem półek i drabiny. Ten z Jyska jest fajny, bo drewniany i można łatwo przemalować, ale podoba mi się też wersja z Ikea.



 źródło: http://jysk.pl/


Dzięki temu mogłabym na półkach poukładać kosze lub inne pojemniki do przechowywania, np. takie jak te z HM Home.







 Ta aranżacja jest czadowa! Tylko nie mam takich starych desek ...

 Na liście są również te druciaki z HM Home, miałam je już w ręku chyba razy kilka ;) ale ciągle nie wiedziałam jak je wykorzystam. No teraz to ja już wiem! Zresztą kosze i druciaki to moje koniki, uwielbiam je pod każdą postacią, wiklinowe, okrągłe, kanciaste, z uszami, bez, druciane, z trawy morskiej, z materiału ...




Minikomoda Moppe (Ikea) na razie stoi, ale planuję pomalować co nieco, a gałeczki z cyferkami już do mnie jadą.

Z biurkiem to w ogóle było zabawnie, bo tak bardzo spodobało mi się biurko na koziołkach takie, jak np. to z Ikea (poniżej) albo zrobione samodzielnie, że przez moment już łudziłam się, iż będzie to możliwe ;) Mianowicie chciałam mojego Liatopra opchnąć do pokoju Asi, ale niestety walory użytkowe przegrały z moim niecnym planem. Brak szuflad przy ilości przyborów, pomocy i książek to niestety wielki minus jeśli chodzi o używanie tego biurka przez dziecko. Pozostaje mi nadal knuć co by tu i jak ;)



źródło: http://ikea.com/
 
Nad biurkiem, no właśnie i tutaj mam dylemat, bo chciałabym i tablicę albo farbę tablicową na niewielkiej części ściany i półkę, a może jednak aranżację z typografii i zdjęć na ścianie ...

A może Wy macie dla mnie jakieś rady, sugestie? 
Chętnie poczytam, może pomożecie mi w podjęciu decyzji?

 Z góry dziękuję i ściskam mocno!
Iza

Copyright © lifespace(r) , Blogger